sobota, 18 października 2014

Analogowe szkło + cyfrowe body

Dostaję wiele pytań na temat korzystania z analogowych obiektywów w połączeniu z cyfrowym aparatem. Postanowiłam napisać notkę na ten temat, żeby nie musieć każdemu odpowiadać oddzielnie. Podkreślam, że nie mam zbyt dużego doświadczenia, mam tylko jeden taki obiektyw - Helios 44M-4, więc post jest napisany w oparciu o moją ograniczoną wiedzę, jeśli pojawią się jakieś błędy, zwróćcie mi uwagę ;).



Po co?
Po co w ogóle bawić się w używaniu manualnych szkieł, które nie mają automatycznej przysłony (niektóre mają), a ostrość musimy ustawiać ręcznie, skoro jest taki wybór obiektywów do cyfrowych lustrzanek i bezlusterkowców? Po pierwsze - pieniądze. Analogowe szkła są tanie, np. Heliosa którego mam można spokojnie kupić na Allegro za około 60 zł (można dorwać i taniej jak się poszuka ;)), inne ciekawe obiektywy bywają droższe, ale w porównaniu z nowymi obiektywami Canona, Nikona czy innych firm, to nadal grosze. Po drugie - plastyka obrazu. Stare szkiełka mają cudny, charakterystyczny bokeh, który nie łatwo znaleźć wśród tych cyfrowych. Uważam że warto spróbować starych obiektywów. Na początku ręczne ostrzenie jest trochę niewygodne, ale z czasem można się przyzwyczaić.



Do czego?
Na pewno nie do sportu (spróbować nie zaszkodzi, ale raczej ciężko będzie ostrzyć ręcznie ;)), przede wszystkim do portretów i makro. Takie obiektywy sprawdzają się świetnie przy fotografowaniu statycznych obiektów. Może się wydawać, że ciężko jest robić zdjęcia psom kiedy musimy ręcznie ustawić ostrość, jednak wcale tak nie jest. Jeśli pies nie ma problemów z komendą "zostań", albo mamy pomocnika który skupi uwagę psa, aby się nie przemieszczał, to nie ma problemu z ustawieniem ostrości. Jak się już nabierze wprawy to można i ruchliwego szczeniaka fotografować ;).




Przy ustawianiu ostrości pomocna jest funkcja life view w aparacie. Na wyświetlaczu widzimy szczegóły lepiej niż przez mały wizjer. Dodatkowo często powiększam sobie w aparacie obiekt który chcę aby był ostry, alby zobaczyć, czy na pewno się nie pomyliłam.
Innym ciekawym zastosowaniem takich szkiełek jest filmowanie. Ja przy kręceniu filmików i tak nie korzystam z auto focusa, który ohydnie wygląda na filmie.

Jak?
Do większości manualnych obiektywów potrzebujemy przejściówki. Sporo popularnych szkiełek tego typu ma gwint M42, tak jak mój Helios. Jeśli chcemy takiego obiektywu używać w połączeniu z body Canona, potrzebujemy przejściówki z M42 na bagnet Canon EF. Jest to kawałek metalu z dwoma gwintami, przykręcamy go na obiektyw, a następnie podłączamy do aparatu. Zwyczajną przejściówkę można dostać na Allegro za kilkanaście złotych, droższe są wersje z potwierdzeniem ostrości. Ja teraz mam właśnie taką, podświetla ona punk auto focusa w wizjerze, gdy ustawimy na niego ostrość. Często się myli, ale bywa to pomocne. Zapłaciłam za swoją 50 zł, są również droższe. Należy zwrócić uwagę na to, aby adapter miał blokadę bolca przysłony. W obiektywach M42 przysłona zamyka się przez wciśnięcie bolca przy gwincie. Analogowe aparaty (np. Zenity) mają w środku, przy mocowaniu obiektywu mechanizm wciskający ten bolec podczas zwolnienia migawki. W cyfrowych lustrzankach oczywiście tego nie mamy, dlatego musimy zablokować bolec przejściówką, wtedy przysłona jest zamknięta cały czas, w przeciwnym wypadku będzie cały czas maksymalnie otwarta. Moja pierwsza przejściówka nie blokowała przysłony, ani nie potwierdzała ostrości. Jak się już przekonałam że Helios jest bardzo fajnym obiektywem i będę go więcej używać, to postanowiłam kupić drugą.




obiektyw z założoną przejściówką

W Canonach nie ma problemów z ostrzeniem na nieskończoność, niestety Nikony nie współpracują już tak dobrze z analogowymi szkłami i potrzebujemy do nich przejściówki z soczewką. W przeciwnym razie obiektyw będzie ostrzył tylko do kilku metrów. Tak dzieje się chyba dlatego, że obiektyw jest w Nikonach trochę bardziej odsunięty od matrycy. Podobno najlepiej z takimi obiektywami radzą sobie Pentaxy.

Skąd?
Ja mojego Heliosa dostałam od mamy, razem z jej starym aparatem - Zenitem 11. Heliosy to było coś w rodzaju kitowych obiektywów od Zenitów, były sprzedawane razem z nimi. Warto popytać rodziny i znajomych czy nie mają jakichś starych aparatów z których obiektywy możemy wykorzystać. Zenity były kiedyś popularnymi i tanimi lustrzankami, ale może uda się trafić na coś jeszcze ciekawszego :). Poza tym oczywiście internet jest kopalnią ofert sprzedaży staroci. Warto poszukać na Allegro, OLX, czy innych tego typu serwisach. Wiadomo, że taki zakup niesie za sobą pewne ryzyko, bo możemy dostać stary grat, ale warto szukać, kontaktować się ze sprzedawcami i można trafić na coś fajnego ;).


Mam nadzieję że jakoś pomogłam. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania, albo zapomniałam o czymś napisać - piszcie w komentarzach ;).

3 komentarze:

  1. Trafiłam na Twój blog dzięki whiteeyedhusky.blogspot.com :) Właśnie przymierzam się do zakupu Heliosa do mojego Nex'a. Urzekło mnie to szkiełko, najbardziej chyba przekonał mnie ten cudny bokeh. Dopiero zaczynam przygodę fotografią, ale chcę się głównie skupić na fotografii portretowej. Zdjęcia psiaków Twojego autorstwa są cudowne, niezłe z nich modele. :) Heliosem zdjęcia mojemu psiakowi na pewno bym nie dała razy zrobić. W sumie chyba nie ma różnicy, czy obiektyw jest manualny czy nie. Na mojego psa nie ma mocnych, jak tylko widzi aparat zaraz szczeka i warczy. :P
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja mam taką przejściówkę bez blokady i bez potwierdzania ostrości. Dziś sprawdziłam i przy okazji trochę się pobawiłam. I o ile na wyświetlaczu aparatu nawet po powiększeniu widać, że zdjęcia są ostre, to po wrzuceniu na komputer jest to samo, co zawsze, czyli tak jakby ostre elementy były za mgłą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się naprawdę coraz bardziej przekonują do manualów, bo to jak Nikon psuje bokeh czy raczej go nie robi tak jak powinien... :P eh, szkoda gadać ;)

    OdpowiedzUsuń